Fot. http://www.computerworld.pl/ |
Możemy się różnić totalnie wszystkim i jak świat światem, korzystamy z tego dobrodziejstwa. Różnimy się. Mamy odmienne poglądy, śniadania lubimy na słono albo takie, że gębę od słodyczy wykręca, stanik pożyczamy od młodszej siostry albo szukamy po całym mieście, bo gdzie nie wejdziesz "alfabet miseczek kończy się u nas na literze D". Na tym oczywiście nie poprzestajemy. Książki połykamy albo wypychamy nimi pudła w piwnicy, żeby pudła przypadkiem (albo nie daj Boże) się nie zniekształciły. A propos Boga. Do kościoła chodzimy, nie chodzimy albo zaglądamy do tych wybranych, żeby popodziwiać i wrzucić na Insta wyjątkowe #sklepienie krzyżowo-żebrowe. Różnimy się pięknie, jak lubią dzisiaj głosić rozmaite hasła albo tak normalnie i po prostu, bez pretensji do najmniejszej nad tym refleksji.
I
właśnie dlatego, że tak wiele nas dzieli, różni nas też to,
jakimi ludźmi otaczamy się na co dzień. Z kim się przyjaźnimy, z
kim sypiamy, za kim poszlibyśmy w ogień a z kim nie wyszlibyśmy
nawet na papierosa. To z kolei uwarunkowane jest tym, jakie cechy
cenimy w ludziach najbardziej i posiadaczy których z nich zapraszamy
do swojego świata najchętniej, najczęściej i bez mrugnięcia
okiem.
Zaskakująco
dla mnie, wskazanie top pięciu (bo taką liczbę kapryśnie sobie
narzuciłam i nie byłam później w stanie jej zmienić) cech
charakteru, na podstawie których dopuszczam innych blisko, bliżej,
czy wreszcie - najbliżej siebie, wcale nie było tak proste, jak
wydawało mi się jeszcze kilkanaście linijek wcześniej. W efekcie poświęciłam na ten wpis znacznie więcej czasu niż planowałam.
Niezaskakująco - nie sądzę, żebym w swoim wyborze była
szczególnie oryginalna. Przykro mi, że zawiodę tym samym
wszystkich oczekujących od tej notki wydobycia metodą odkrywkową
charakterologicznych zawiłości nieznanych wcześniej światu. Biję
się w piersi, posypuję głowem popiołem, a zainteresowanych
zapraszam do wyznań poniżej.
Z
posiadaczami jakich cech jestem zatem w stanie zjeść beczkę soli
albo przynajmniej wyrobioną wspólnymi siłami (a zapitą zbyt dużą
ilością wina) pizzę?
1.
WRAŻLIWOŚĆ/EMPATIA
Bez
tego ani rusz. Sama jestem, delikatnie rzecz ujmując, totalnym
wrażliwcem i przez to na kilometr wyczuwam pokrewieństwo podobnego odczuwania. Wystarczy mi wymiana z kimś kilku słów i spojrzeń,
żeby stwierdzić, że nie jestem jedyną osobą, która zbyt często
myśli o tym, co ktoś musiał poczuć, gdy całą swoją powłoką
udawał, że nie czuł nic, która zapłacze przy filmach "Sweet
November" albo "The Theory of Everything" (i całej masie innych, których wymienienie zajęłoby połowę wpisu) i która
nadmiar rzeczy czy spraw odbiera zbyt personalnie. I mimo że
niektóre elementy wrażliwości, a szczególnie nadwrażliwości,
mogą być chwilami dokuczliwe (tak dla jednostki, jak i jej otoczenia), to i tak szukam w ludziach tej
właśnie cechy. Żeby podobnie postrzegać, doceniać, zachwycać się
i przeżywać. Bo wierzę, że tylko systematyczna wrażliwość na świat i
drugiego człowieka trenuje nas w byciu dobrym sobą. Na pożytek swój i tych, co wokół.
2. SZCZEROŚĆ
Szczerość nie
jest prosta, szczególnie dzisiaj. Żyjemy w samym środku
nafaszerowanej konsumpcją rzeczywistości, codziennie biorąc udział
w wyścigu o wszystko. Siłą rzeczy opanowaliśmy do perfekcji sztukę sprzedaży samych siebie, a w zasadzie - tej naszej wersji, na którą jest akurat największy popyt. A żeby
transakcja zakończyła się sukcesem, z nami osiągającymi swoje cele, przybieramy najróżniejsze maski. Rzygające tęczą, tumizwisające, usztywnione gorsetem ąę albo wchodzące w dupę. Bycie prawdziwym sobą, wyrażającym swoje szczere "ja", emocje i opinie na co dzień i niezależnie od okoliczności, staje się luksusem. Smutne to, ale i prawdziwe. Na szczęście nie niemożliwe. Jest jednak jeszcze jeden poważny problem ze szczerością. Łatwo można pomylić ją z chamstwem. Czyli wtedy, gdy spod przykrywki chęci bycia szczerym wylewa się komuś żółć, chęć pokazania swojej wyższości i dokopania komuś. A szczerość wcale nie musi być szorstka i ordynarna, nie dajmy się oszukać.
NIezależnie od problemów i wyzwań na drodze "szczerość 2.0", mam szczęście
znać wiele autentycznie szczerych osób. Bez skrępowania i uczucia
wstydu mówiących o tym, że zazdroszczą, że im źle, że stać je na więcej. Otwarcie dumnych ze swoich sukcesów. Bez fałszu komplementujących innych i cieszących
się ich dokonaniami. I bez ogórdek walących prosto z mostu, jeśli
właśnie tego wymaga sytaucja. Cenię tych szczerych i prawdziwych ludzi najbardziej na świecie.
3. POCZUCIE HUMORU
Ha, ha, ha. Ten punkt na liście moich top cech charakteru brzmi jak wyjęty z pierwszego lepszego anonsu towarzyskiego. "Marcel, sympatyczny i ciepły mężczyzna z dużym poczuciem humoru (ale bez humorów!), pozna...". Ha, ha, ha. Poczuciem humoru szasta się na lewo i na prawo, choć wcale nie jest ono powszechne. A szkoda, bo jest potrzebne. Bo siebie i świat powinno się trzymać na dystans, odpowiednio ironiczny. A wokół siebie trzymać ludzi z poczuciem humoru. Inaczej byłoby niewyobrażalnie nudno. Po prostu.
4.
AMBICJA
Ambicja jest jak ptak, na którego skrzydłach można wzlecieć wysoko i zalecieć daleko. Z tą jedną różnicą, że ambicji nie da się podciąć skrzydeł i dlatego jest lepsza od ptaka (na zimę też nie odfruwa do ciepłych krajów, więc w ogóle jest lepsza do kwadratu). Bo ona albo jest, albo jej nie ma. A jeśli jest, nie można się jej pozbyć. Będzie wodziła za nos i nie pozwalała zasnąć do chwili, aż nie zrealizujemy tego, co sobie postanowiliśmy. Aż nie osiągniemy dużo, nie odniesiemy sukcesu i nie postawimy przed sobą kolejnego celu do realizacji, byle tylko nie trwać w zabójczym dla rozwoju miejscu. Obracanie się wśród ambitnych ludzi to szczęście, przywilej i +10 do motywacji, z których nie zamierzam rezygnować.
5.
ODPOWIEDZIALNOŚĆ
Bycie odpowiedzialnym brzmi najpoważniej ze wszystkich cech, które cenię u ludzi najbardziej. Bo odpowiedzialność to JEST poważna sprawa. Nie ma z nią żartów, nie może być na pół gwizdka, spóźniona albo na skróty. Przychodzi z wiekiem, chociaż nie zawsze z chwilą odebrania dowodu osobistego. Jest odpowiedzialność związana z własną osobą, czyli ta za siebie, swoje słowa i to, co robimy. No i ta druga, bardzo (jeśli nie najbardziej) istotna, bo angażująca w relację odpowiedzialności inną osobę, za którą jesteśmy, albo przynajmniej czujemy się, odpowiedzialni. Otaczanie się ludźmi odpowiedzialnymi jest dla mnie tak ważne, ponieważ za kluczowe w relacjach z drugą osobą uważam: zaufanie, świętość danego słowa, wspomnianą już wcześniej szczerość, zdolność dawania i ponoszenie konsekwencji własnych zachowań. A tak się składa, że moja definicja bycia odpowiedzialnym zawiera w sobie wszystko powyższe.
A zatem wszyscy wrażliwi, szczerzy, z poczuciem humoru, ambitni i odpowiedzialni. Tak, to właśnie Was kupuję, bez względu na cenę. I dziękuję, że jesteście.
to ja, to ja! cho, mozemy sie zaprzyjazniac! :)) wrazliwa, nadwrazliwa, szczera, czasami do bolu, z durnym, abstrakcyjnym poczuciem humoru :p calusy!
OdpowiedzUsuńUważaj, bo podejmę odpowiedzialną decyzję, żeby wziąć to, co piszesz na poważnie i naprawdę się zprzyjaźnimy. O zgrozo! ;-)
Usuń