9 maja 2015

Zebrane z podłogi.

Brak komentarzy:
 
Fot. http://aestheticblasphemy.com/

Co minutę na świecie umiera ponad 100 osób.

***

Sheryl Sandberg updated her cover photo. Tym krótkim tekstem Facebook, jedno z pierwszych źródeł codziennej informacji, po raz kolejny poszerzył kilka dni temu moją wiedzę o wycinku świata i czyjegoś życia. 

Później była ona i on, i ślubna fotografia. Perfekcyjna od zakochanego kosmyka jej włosów na twarzy po nieodróżnialną od koloru jego włosów, pewną swojego uczucia jarmułkę. Autentycznie piękna i pięknie autentyczna zarazem. Zoom na mające trwać po stare lata z wianuszkiem wnuków wokół fotela szczęście. Biel i czerń stroju, jin i jang, ja Ciebie a Ty mnie. Na zawsze, a przynajmniej dopóki śmierć nas nie rozłączy.

Chwilę poźniej tak bardzo niemogące być prawdą komentarze pod zdjęciem. Google search. David Goldberg, tech entrepreneur, died while exercising at Mexican resort. A więc to prawda. 47 lat.

Pssst, iskierka zgasła.

Nie wiem, dlaczego akurat COO Facebook'a i zdecydowanie za wczesna (jakby kiedykolwiek była odpowiednia i we właściwym czasie) śmierć jej męża zrobiły ze mną to, co zrobiły. Najpierw wstrząsnęły bez zmieszania od środka, a potem wrzuciły wszystko, co wokół w obróbkę slow motion. Końcowa scena to rozrzucone po podłodze myśli, które plątały się pod moimi nogami, a ja nie miałam dość siły/chęci/energii, żeby je pozbierać. Aż do teraz.

O Sandberg wiem z powodu jej świetnego przemówienia w ramach TED i napisanej przez nią, a połkniętej przez mnie książki - "Lean In". Mimo wszystko, to nic więcej niż jedynie. O jej mężu dowiedziałam się dopiero podczas wspomnianej lektury - to jeszcze mniej niż jedynie, chociaż zdążyłam zanotować, że był niesamowitym człowiekiem, przyjacielem i tatą. I najlepszym partnerem (partnerstwo to słowo klucz w słowniku Sandberg i jej staraniach o odpowiednią pozycję kobiet w biznesie). Oprócz tego, jestem przecież na tyle duża, żeby wiedzieć, że czarna strona rzeczywistości nie omija najbardziej znanych/najmądrzejszych/najbogatszych/najpiękniejszych. Że dla chorób, nieszczęśliwych wypadków i śmierci, wszyscy bez wyjątku jesteśmy tacy sami. Nieznośnie równi i odrętwiająco bezsilni. Przezroczyści. Bez historii, teraźniejszości i przyszłości. Bez tony radości, którą wywoływaliśmy na twarzach najbliższych. Bez kilometrów starań na rzecz bycia najlepszą wersją siebie, dzień pod dniu lub od święta. Bez hektolitrów łez wylanych przez rodzinę  i znajomych wtedy, gdy nas już nie ma. Bez niczego, co mogłoby odmienić nasze losy, te zapisane w przeznaczeniu albo będące przypadkiem.

W stronę Sheryl Sandberg posyłam swoje myśli, jedyne, co mogę zrobić. Mimo że jest dla mnie kimś zupełnie obcym i zupełnie jedynie, to własnie świeża historia jej rodziny wywyłała lawinę . Aż tak dużego poruszenia. Aż tylu myśli. Aż takiego dyskomfortu, strachu i pewności jednocześnie.

Poruszenie to nic innego jak zachwianie równowagi. Informacja o śmierci Davida Goldberga, nagła i niespodziewana, przyswojona pomiędzy porcją czegośtam na widelcu a łykiem wody, poruszyła mój wewnętrzny spokój, od jakiegoś czasu przyjemnie niezakłócony na diecie dobrych informacji i jeszcze lepszych wibracji.

Niepozbierane myśli leżały na podłodze do dzisiaj, bo nie wiedziałam, od czego mam zacząć ich zbieranie, żeby w międzyczasie nie spowodować jeszcze większego bałaganu. Wreszcie się za nie zabrałam. Krok po kroku, powoli. Podnoszę z ziemi, przyglądam się i staram się nazwać uczucie towarzyszące spoglądaniu na każdą z nich z bliska. Jakoś idzie.

Uwierający dyskomfort na przemian ze ściskającym za gardło strachem. O wszystkich Moich. Bo świat bywa okrutny, życie nieprzewidywalne, a wszystko jest takie ulotne.

Na koniec (i na szczęście) powolne ukojenie w ramionach narastającej pewności. Przypominanie sobie na głos życiowego status quo.  Że jedyne, co pewne i na co mamy namacalny wpływ to doświadczane właśnie tu i właśnie teraz. A okresowe zachwiania równowagi, spokoju i komfortu mają służyć odświeżaniu sobie tej wiedzy i pewności, tak, żeby nie zapomnieć.

Uważaj. Bądź czujny. Wykorzystuj. Nie miej czarnych myśli, ale zawsze miej z tyłu głowy tą jedną. 

O ulotności.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

 
© 2012. Design by Main-Blogger - Blogger Template and Blogging Stuff