4 grudnia 2014

Po co są smutki?

Brak komentarzy:
 
Fot. http://www.mymodernmet.com/
Bez ust w podkówkę, bez grymasu na twarzy, bez szklanych oczu. Bez bólu fizycznego i bez tego najgorszego - biczującego od środka. Byłoby dobrze, byłoby prościej, byłoby tak pięknie. Byłoby?

To nieprawda, że nasze życie nie jest usłane różami. Jest. Do granic kaleczącej nas możliwości. Bo tak, jak nie ma róży bez kolców, nie ma też życia bez bólu, zimna i czerni. Bez smutku. Winowajcy w różnej ilości, w niejednym kształcie i o zróżnicowanych pojemnościach. Taka, ot, geometria żalu i cierpienia. 

Oczywistych oczywistości dzisiaj nie będzie. O tym, że gdy płaczemy, najpewniej jest nam źle, wie nawet kilkuletnie dziecko, a może nawet młodsze - te dzieci tak szybko się dziś przecież rozwijają - pytając, "cemu jesteś smutny?". Będzie o czymś innym. Będzie o tym, z czego sprawę zdają sobie dopiero dorośli, chociaż też nie zawsze i nie wszyscy. O tym, że smutki są potrzebne. Że są dobre i ich potrzebujemy.

Mimo że nie będzie też o nudzie, sam wiesz, że znudzić się może wszystko. Kilkanaście lat temu i po kilkudziesięciu lub kilkuset pod rząd dotknięciach nudziła ci się lalka Barbie lub sterowany samochód, tak bardzo niewiele wcześniej przecież pożądane. Dzisiaj nudzi cię, i to w najlepszym wypadku i najbardziej eufemistycznie rzecz ujmując, praca, partner albo pilates (nie musi być na"p", a niepotrzbne można skreślić). Znudzić mogłoby też życie w nieustannym mentalnym dobrobycie, gdy ubrani w różowe okulary i wyposażeni 
w lekkość bytu wystającą z kieszeni niczym zmięta chusteczka, wzbijalibyśmy się na wyżyny nieprzerwanej radości. Mogłoby, ale nie może. Bo życie nie jest krainą mlekiem i miodem płynącą. Zadecydowała o tym natura/Pan Bóg/siła nadprzyrodzona, wyposażając nas w zdolność do odczuwania smutku. I był w tym głębszy sens.

Przelotne smuteczki, poważne smutki i okresy wielkiej wewnętrznej smuty mają różne oblicza i powstają 
z najróżniejszych powodów. Tych błahych i trywialnych albo wyrywających serce z korzeniami. Wszystkie mają jednak jeden wspólny mianownik - mijają. Są dzisiaj, ale po dniu, miesiącu czy kilku latach ich nie będzie, mimo 
że mogą pozostawić po sobie nieodwracalne ślady, zarówno na twarzy, w głowie, jak i w sercu. Jesteśmy my. Zaopatrzeni we wspomnianą zdolność do odczuwania smutku, poruszamy się po sinusoidzie radośnie - mniej radośnie - smutno - bardziej radośnie - radośnie... 

Po to, żebyśmy się nie nudzili. 
Żebyśmy doceniali. 
Żebyśmy odradzali się jak Feniks z popiołów. 
My i nasza wola życia, szczęścia i bycia lepszym sobą. 

Właśnie po to są smutki.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

 
© 2012. Design by Main-Blogger - Blogger Template and Blogging Stuff