22 grudnia 2014

Pachnę, więc jestem.

Brak komentarzy:
 
Wybrane z mojej aktualnej zapachowej półki
(Hugo Boss Nuit, Burberry Body, Calvin Klein Obsession Night, Chloe, Elizabeth Arden 5th Avenue NYC)

Mógł to być jakiś dobrze znany zapach albo jego odmiana, ale mógł to być też całkiem nowy zapach, mało albo wcale niepodobny do tego, co zwęszył przedtem, nie mówiąc już o tym, co widział (...). Grenouille czatował na takie nie znane sobie jeszcze zapachy, łowił je z namiętnością i cierpliwością wędkarza i magazynował w sobie. 
P. Suskind, Pachnidło

Kto czytał Pachnidło, wie doskonale, co znaczy być opętanym wonią. Obsesyjne pożądanie doświadczenia zapachu idealnego prowadzi Grenouille'a do kolejnych zbrodni. W świecie powieści pisanej ręką mojego życia, brak tak drastycznych scen. Jest jednak, od zawsze, ściśle zarezerwowana przestrzeń dla zapachu. 

Dziesiątki miejsc na parkingu mojego ciała. Potrzeba tańczących w nosie nut na co dzień i od święta, zaspanym porankiem, w ferworze południa i ponętnym wieczorem. Uzależnienie od perfumowanego zapachu doprowadzające może nie do zbrodni, ale z pewnością do setek nadprogramowych kroków, gdy w pośpiechu porannych czynności zdarza mi się czasami zapomnieć o rozpyleniu na szyi, karku i nadgarstkach ulubionych zapachowych nut. Bo zazwyczaj po nie wracam. Gdy nie wrócę, przez cały dzień czuję się jakby niekompletnie ubrana, jak w amoku szukając w labiryntach torby choćby jednej maleńkiej zapachowej próbki. Jednego do dwóch mililitrów zapachu, które w chwili znalezienia staną się dla mnie całym morzem szczęścia.

A więc tak, jestem zapachomanką. Maniaczką perfum. Kompulsywną zbieraczką woni zamkniętych w szklanych buteleczkach, najczęściej przyjemnych dla oka, chociaż zdarzają się też te niezrozumiałe jak rozkład wielomianu na czynniki w zbiorze liczb zespolonych. Odkąd pamiętam, zawsze mocno reagowałam na to, czym karmił się mój nos - tak w ogóle i w określonych sytuacjach, które mogę przywołać jako pozytywne. Dziękuję przy tym swojej silnie rozwiniętej pamięci zapachów za to, że jest dość wybiórcza i wraca jedynie do tych "dobrych" woni, związanych z najlepszymi chwilami i jednocześnie - kamieni milowych w kształtowaniu zapachowego smaku.

Fot. http://www.soappedia.com/

Do debiutujących na mapie zapachowej pamięci owocowych glicerynowych mydełek. Do dziś przywołują uśmiechy
i beztroskę dzieciństwa, i bijące od wszystkich wszechobecne ciepło. Takie ładne były te kolorowe przezroczyste kostki, że chciałam myć nimi swoje kilkuletnie rączki przez foliowe opakowanie, żeby nie zniszczyć misternie złożonego efektu całości.

Fot. http://www.fragrantica.com/

Do pierwszych zapamiętanych przeze mnie perfum z łazienkowych skarbów mamy. Delikatny kwiatowy motyw na białym tle opakowania, zidentyfikowany jako Cacharel Anais Anais. Mimo że sama nie używam, rozpoznaję zapach z daleka. Pragnienie bycia dorosłą przeszywa mnie w tych chwilach równie mocno jak wtedy, gdy odkryłam flakonik. Z tą drobną różnicą, że od jakiegoś czasu jestem już dorosła.

Fot. http://www.fragrantica.com/

Do pierwszego własnego flakonu "poważnych" kobiecych perfum, żadnych tam typowo dziewczyńskich, ani nawet Yves Rocher. Tak stał się Oscar De La Renta i jego Intrusion w dużym niewygodnym opakowaniu, które do dzisiaj wspominam z sentymentem, nie tylko zapachowym. To był ten moment. Miałam czternaście albo piętnaście lat
i przepadłam bez reszty w świecie wód perfumowanych zimą i tych toaletowych latem.

W kwestii noszonych na sobie zapachów jestem typem zdecydowanie eksperymentalnym. Mimo że mam swoje sprawdzone kompozycje, na których mogę zawsze polegać (Calvin Klein Euphoria, Dior Addict, Chanel Chance), perfumową półkę w domu lub specjalną przegródkę w walizce ubarwiam często nowymi, niewypróbowanymi jeszcze kombinacjami. Bez minimum kilku flakonów wypełnionych pachnącym płynem czuję się niekomfortowo
i mówię o tym otwarcie. Z trójkąta bielizna - buty - perfumy, bez zmrużenia oka wybieram ostatnią pozycję.

Bo kwintesencją kobiecości jest dla mnie kobieta ubrana w dobrze skrojony kostium zapachu, inywidualnie dopasowany do linii osobowości. 

Pachnę, więc jestem.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

 
© 2012. Design by Main-Blogger - Blogger Template and Blogging Stuff