13 października 2014

5 największych wrogów treningu.

Brak komentarzy:
 
Fot. http://running.competitor.com
Uwaga!
Tekst może zawierać śladowe ilości faworyzowania treningu biegowego w przykładach i odniesieniach. Jest to spowodowane tylko i wyłącznie moją najlepszą znajomością tego podwórka w zestawieniu z innymi sportami, które uprawiam rzadziej.
Koniec. Teraz można juz mniej uważnie.

Scenariusz A: Ćwiczysz, trenujesz, wylewasz z siebie siódme poty. Nagle, zupełnie znienacka, przychodzi taki dzień, gdy nie stawiasz się na biegowej ścieżce, nie włączasz licznika na rowerze albo szerokim łukiem omijasz treningową salę.
Scenariusz B: Nie ćwiczysz, nie trenujesz, a zapach potu znasz jedynie z niezmienianej od kilku dni koszuli kolegi
z pracy. I zastanawiasz się, dlaczego, bo przecież tak bardzo chcesz "coś ze sobą zrobić".

Niezależnie od tego, który scenariusz bardziej do ciebie pasuje, ścierasz się właśnie ze swoim treningowym wrogiem. Według mojej subiektywnej listy, jednym z kilku, a nawet - kilkoma naraz.

1. LENISTWO
Wróg największy. Podstępna małpa, karmiąca się najbardziej egzotycznymi wymówkami. Zmęczenie, brak czasu, niewłaściwa faza księżyca albo dziura w dresie to tylko nieliczne z długiej listy dostępnych pozycji. Jako pozornie bezbronne istoty z wrodzoną skłonnością do samopobłażania, jesteśmy podatni na jej argumenty.
A brzydka prawda jest taka, że lenistwo sprytnie nami manipuluje, nic więcej. 
Sposób na wroga: Prawda jeszcze brzydsza, która  brzmi: żeby coś robić, trzeba to po prostu ROBIĆ.
Zacząć i trwać. Hartować silną wolę i szlifować konsekwencję, po drodze obcierając nogi i zlizując z warg krople słonego potu. Padłeś, powstań. I tak bez przerwy. W skrócie: robić swoje. Tylko tyle i aż tyle.

2. NIEWŁAŚCIWA MOTYWACJA
Wróg-widmo, pojawia się i znika. Ilu ludzi trenujących cokolwiek, tyle motywacji. Z doświadczenia wiem, że zmotywować może wszystko, od chęci bycia królową jednego konkretnego wieczoru w kiecce dwa rozmiary mniejszej po udowodnienie sobie, że można pokonać własne słabości. Problem z motywacją polega na tym, że potrafi wyparować tak szybko, jak się pojawiła.
Sposób na wroga: Najlepszy jest własny system motywacyjny, sprawdzony metodą prób i błędów. Wtedy to, co zaraz przeczytasz, nie będzie pachniało na kilometr jakimś spoconym wyświechtanym frazesem. Jeśli jednak
z jakiegoś powodu nie chcesz testować na sobie, tylko przejąć gotowca, polecam motywację niezwiązaną z innymi osobami i otoczeniem w ogóle, tylko ze sobą. Pokazywanie i udowodnianie SOBIE, walkę ze SOBĄ, robienie dla SIEBIE. Jest duża szansa, że taka motywacja nie zniknie wraz z datą imprezy, na której chcemy błyszczeć (ale która dobiegnie przecież kiedyś końca) i zostanie z nami na dłużej.

3. WSTYD
Wróg, z którym częściej niż pozostali mierzą się osoby opisane w scenariuszu B, tzn. nie mające jeszcze treningowej historii. Przed wyjściem na biegi lub na siłownię powstrzymuje cię widok czerwonego sapiącego ciebie, przyjmującego właśnie minę numer 20 z repertuaru tych z rozdziawionymi ustami i zmrużonymi oczami? Cóż. Wstydzić to się może dziecko wśród obcych dorosłych lub nastolatka przed pierwszą wizytą u ginekologa. Wstyd przed walką ze swoim ciałem i własnymi słabościami powinien być prawnie zakazany. Wszystkich trenujących - zawodowców i amatorów - łączy jedno: każdy zrobił kiedyś pierwszy biegowy krok, podjechał na rowerze pod pierwszą górę lub podniósł pierwszy, "śmiesznej" masy, ciężarek. Każdy kiedyś zaczynał, z całą czerwonością i zadyszką treningowego inwentarza. Nie ma się czego wstydzić.
Sposób na wroga: Zrobić porządek w swojej głowie. Czasami wystarczy zwykłe puknięcie w nią.

4. RUTYNA
Ta z kolei czyha na tych już zaprawionych w treningowych bojach, a więc scharakteryzowanych w scenariuszu A. Gdy na temat swoich treningów wiemy juz dużo i wykonujemy je z konsekwencją godną podziwu, często zdarza nam się wpaść w pułapkę pewnej szablonowości. W zależności od rodzaju uprawianego sportu i jego "otoczenia", mogą to być: identyczna lub mocno zbliżona do ostatniej trasa biegowa, niezmienna pora treningu, ten sam potreningowy posiłek lub zapętlona muzyka w słuchawkach. Są oczywiście osoby, dla których przestrzeganie utartych treningowych schematów to świętość i dobrze odnajdują się w towarzystwie rutyny albo przynajmiej tak im się wydaje. Dopóki szablonowość w treningach nie jest czymś, co przeszkadza, a wręcz przeciwnie - sprawia frajdę i daje motywacyjnego kopniaka, należy się tylko cieszyć. Jeśli jednak nieokreślone "coś" zaczyna odbierać nam treningową wenę, warto zastanowić się, czy nie za bardzo popadliśmy w pułapkę niezmienności.
Sposób na wroga: Zmienić to, co nie jest substancją naszych treningów, a jednocześnie doda im świeżości. 
W przeciewieństwie do mnie biegasz z muzyką? Dla odmiany spróbuj przebiec się jedynie w towarzystwie swojego oddechu. Ulubioną trasę przebiegnij w odwrotnym kierunku. Kup sobie nowy biegowy ciuch, w kolorze, jakiego nie masz jeszcze w szafie.

5. PORÓWNYWANIE SIĘ DO INNYCH
Wrogiem nie jest samo patrzenie na innych i traktowanie ich jako źródła motywacji. Problem zaczyna się
w momencie, gdy potreningowe spojrzenie w Endomondo zabiera część endorfinowego haju, bo ktoś miał dzisiaj lepszą średnią prędkość od nas. 
Sposób na wroga: Zamiast do innych, porównywać się do siebie z wczoraj. Pomijając ekstremalne przypadki mega niedyspozycji, takie odniesienie zawsze będzie budujące i wyjdzie nam na dobre.

A GDZIE JEST KONTUZJA?
Nie na powyższej liście i nie bez powodu. Po ustaleniu mentalnych za i przeciw, stwierdziłam , że - paradoksalnie - kontuzja nie jest wrogiem treningu. Z doświadczenia wiem, że potrafi skutecznie pokrzyżować treningowe plany na krócej lub dłużej, a w ekstremalnym przypadku - doprowadzić nawet do konieczności zmiany ulubionego sportu. Mimo to, kontuzja nie jest wrogiem. Czasami, gdy nasz organizm po prostu krzyczy "dość", może wręcz okazać się sprzymierzeńcem, bo to właśnie ona jako pierwsza sygnalizuje często o jakimś poważniejszym problemie.

Na koniec powieje mafią.

Fot. screen http://demotywatory.pl/
Teraz, gdy ci treningowi nie mają już dla nas tajemnic, nie pozostaje nic innego, jak zwalczać jesienną depresję endorfinowym koktajlem ze świeżego wycisku.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

 
© 2012. Design by Main-Blogger - Blogger Template and Blogging Stuff